Komentarze: 0
No i jestem znowu...dziwna rzecz ale co roku 23 maja spotyka mnie to samo, dzwoni wujek i składa mi życzenia wszystkiego najlepszego...i co roku okazuje się że to już moje imieniny, w sumie bardzo to miłe jest. W niedzielę ja się zrewanżuję bo on ma urodziny, fajnie tak 26 maja w dzień matki.. Jak już pisałam wcześniej, mam dzisiaj bardzo, bardzo, bardzo fajowy humor. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale to chyba przez to, że dzisiejszy dzień tak bardzo zapowiadał swoim ciepłem i leniwym nastrojem wakacje, że przez chwilę wierzyłam, że to już one są...Piotrka nie było dziś w szkole (mnie z resztą też nie), bo siedzi w domu i składa do kupy prezentację na konkurs, zdolny chłopak! Dzisiaj skończyłam farbować koszulki dla niego i Martyny, nawet fajnie wyszły, czarne z wzorkami...ja farbuję dla siebie jutro, na bordowo...też będzie fajna, mam nadzieję! Dobra kończę ten wylew optymizmu i idę zapoznać się z materiałem obowiązującym na jutrzejszym sprawdzianie z romantyzmu....kocham czytać książki, ale nienawidzę rozkładać ich na czynniki pierwsze zastanawiając się co autor miał na myśli, a taki nie sięgając daleko Mickiewicz to miał na myśli dużo i to zdrowo poplątane...no to pa!