Mężczyźni. Jacy oni są nam potrzebni...niby wszystko potrafimy zrobić same, my silne, wyzwolone kobiety, ale tak patrząc z boku to nie możemy żyć bez świadomości, że gdzieś tam jest ktoś do kogo możemy się przytulić i poczuć bezpiecznie. Nie wiem, może nie wszystkie dziewczyny tak uważają, ale jest pewnie jakaś część która zgadza się ze mną w tej kwestii...Trudno, przyznam się do tego otwarcie: potrzebuję chłopaka, bo inaczej czegoś w tym moim posklejanym do kupy życiu brakuje...Mam wspaniałych przyjaciół, wspaniałe przyjaciółki, w szkole też mi źle nie idzie, w domu spokojnie i miło, a jednak potrzebuje kogoś komu mogę przynieść kanapki na dużej przerwie, poprawić kołnierzyk, poprosić o pomoc z maty, albo infy (chociaż to rzadziej, bo sobie całkiem dobrze radzę z tym piekielnym pudłem...), przytulić się i poczuć ciepło tej drugiej połówki...Jasne, nie zawsze jest z nimi tak kolorowo, bo jak wybierają mecz zamiast spaceru z dziewczyną to się wściekamy i idziemy wypłakać do koleżanki, albo do domu i przelewamy wszystko na bloga, ale chłopaka żadna z nas nie zamieniłaby chyba na nic innego...Dziwne to wszystko, nie potrafię nic z tego pojąć, chociaż próbuję już bardzo, bardzo długo...Trudno, tzrba to przyznać, są nam potrzebni a my im i nie zmienimy tego, choć byśmy chciały...Bóg stworzył mężczyznę i kobietę...nasuwa mi się pytanie...czy prototypy zawsze są gorsze? :-).........